Kilka miesięcy temu pisałam Wam jak zbawienna dla mojej szafy okazała się lektura "SLOWfashion" (post znajdziecie TUTAJ). Nie dość że z pomocą tej książki zrobiłam wielkie porządki w mojej wiecznie zawalonej garderobie, to dzięki niej również sporządziłam listę rzeczy których do tej pory w mojej szafie brakowało.
Myślę że troszkę Was zdziwi informacja, że na owej liście znajdował się (uwaga, uwaga!werble) klasyczny, biały t-shirt. Pewnie pomyślicie że zwariowałam, bo przecież nie raz pokazywałam Wam na blogu stylizacje z białymi koszulkami. Tak to prawda, ale żaden z moich t-shirtów nie jest takim typowym - jak na WF ;) Mam białe koszulki z wiskozy, z lnu czy z cienkiej, lekko prześwitującej bawełny. A t-shirt którego szukałam to taki z gęsto tkanej bawełny, bez dekoltu, bez nadruku. Taki który każda z Was na pewno kiedyś miała i to w ilości sztuk większej niż 1. Najbardziej klasyczny, najprostszy i jak się okazało... najtrudniejszy do znalezienia. Ale jak się człowiek uprze to i igłę w stogu siana znajdzie. Mi się właśnie to udało! I wiecie co? Poszukiwania były jak najbardziej słuszne bo w tej zwykłej, białej koszulce czuję się po prostu świetnie!
A czy Wam udało się ostatnio coś kupić z Waszych list "must have'?
♥
Sylwia
fot. gootex ♥
t-shirt - H&M (TUTAJ/HERE)
torebka/bag - Paulina Schaedel (TUTAJ/HERE)
0 Comments